Hejkaa, hejkaaa! Dawno nas tu nie było, ale tak to jest, kiedy wciągnie wir wydarzeń i obowiązków. Ale w końcu przyszedł czas na małe przyjemności :)
No dobra, może i nie takie małe. Ale na pewno słodkie i truskawkowe, czyli nareszcie trochę lata, słońca i kolorów.
Ta paskudna taca niestety niezbędna ze względu na konieczność stabilnego transportu. Ale przynajmniej dopasowana kolorystycznie:)
Najsmutniejszy w robieniu tortu jest moment, w którym po ułożeniu drugiej warstwy psuje Ci się mikser, a Mąż-Złota Rączka ze smutkiem stwierdza, że to była ostatnia, kremowa podróż pacjenta. Na szczęście szybka reakcja Szwagierki uratowała sytuację i dzieło zostało ukończone już bez większych przygód ;)
Smacznych snów ;)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz